Rozważnie i romantycznie

O czym jest ta książka - spis treści

Wstęp

O poszukiwaniu odpowiedniego hidżabu i jedzenia na wędrówkę, czyli dlaczego potrzebujemy własnego przewodnika, a panowie mimo dobrych chęci nie zawsze dobrze nam radzą.


Część I: Przed podróżą, czyli jak oswoić strachy i straszki

Rozdział 1: Ale czy ty się nie boisz?

Dlaczego warto zrobić listę strachów i czy świat jest bardziej niebezpieczny od Polski; czemu papieżowi Franciszkowi w kilka miesięcy po mnie zaserwowano herbatkę z liści koki; czy ktoś gdzieś zapewni mi pełne bezpieczeństwo i dlaczego kobieta nie popada w tarapaty tak szybko jak mężczyzna; czy bać się podróżować solo.

Rozdział 2: Witek na wiadukcie, czyli czy ja to polubię

Skąd wiedzieć, czy polubię podróże, a zwłaszcza ich nienajlepsze chwile

Rozdział 3: Jak wybrać kierunek na pierwszy wyjazd

Jaki adres ma podróżnicze przedszkole; czy popularne Maroko i Gruzja to dobry wybór dla kobiety, jak wędrować tanio po Skandynawii  i czy można przeżyć przygodę życia na Ibizie.

Rozdział 4: Jak zaplanować budżet

Co wziąć pod uwagę planując wyjazd, jak założyć wydatki i kontrolować je na miejscu i co to jest podatek od muzungu; czy zawsze warto się targować, oszczędzać każdego dolara i jak nie wpaść w pułapkę taniości; ile kosztują podróże i co zrobić, żeby nie kosztowały więcej – konkretne kwoty i przykłady.

Rozdział 5: Ujarzmiając chaos

Jak nie zapomnieć paszportu i zapłacenia rachunków przed wyjazdem.

Rozdział 6: Skąd wiedzieć, czego się spodziewać na miejscu

Czy bać się chińskiego nowego roku i pory deszczowej, dlaczego parasol jest lepszy od kurtki i czy można normalnie jeść w ramadan.

Rozdział 7: Gdzie kobieta może nie czuć się bezpiecznie

Skąd to wiedzieć i jak ocenić sytuację; jakich części świata obawiają się kobiety, a gdzie jest dla nich bezpiecznie; czego boją się kobiety w podróży i czy będą czuć się komfortowo w Indiach i krajach muzułmańskich; jak poradzić sobie w miejscach, w których kwitnie seksturystyka.

Rozdział 9: Podróże w czasach terroru

Czy jechać do Egiptu, Paryża, Brukseli; jak nadążyć za zmieniającą się sytuacją i skąd czerpać informacje na temat potencjalnych zagrożeń.

Rozdział 10: Czy dam radę nie znając języka

Na ile trzeba znać języki, żeby sobie poradzić, czy angielski wystarczy i czemu gringo mówiący po hiszpańsku mają łatwiej; jak powiedzieć herbata, żeby dostać herbatę, a nie czaj i czy warto uczyć się lokalnych słówek, skoro po powrocie i tak je zapomnę.

Część II: Godzina zero. Decyzja zapadła, za chwilę wyruszam

Rozdział 11: Najważniejsze rzeczy do załatwienia

Jak zorganizować kontakt z rodziną, zadbać o dokumenty i poradzić sobie z wizami.

Rozdział 12: Wszystko o pakowaniu

Jak się spakować do plecaka podręcznego, z czego można zrezygnować i czy 20 dkg robi różnicę; gdzie prać w podróży i suszyć w wilgotnym klimacie; co zrobić z kurtką jadąc z zimnej Polski w tropiki, czy można żyć bez odzieży turystycznej i dlaczego chusta przydaje się nie tylko w krajach muzułmańskich; dlaczego nie wychodzę z domu bez piłeczki ping pongowej,  wachlarza i ścierki w zewnętrznej kieszeni plecaka, a żelazko jest lepsze od kompresora; spakować się w jeden, czy też w dwa plecaki – główny i podręczny noszony przed sobą.

Rozdział 13: Rzecz o zdrowiu i ubezpieczeniu

Jak znaleźć dobrą firmę ubezpieczeniową, co warto ubezpieczyć, a co – niekoniecznie; jak przyjmować szczepienia, żeby nie zielenieć i co robić, kiedy puchnie ręka; czy można kupić tańsze antymalaryki i kiedy kobieta nie może ich przyjmować; dlaczego hotelowa moskitiera to zwykle za mało i jak skóra znosi najpopularniejszy repelent; jak jeść, żeby się  nie zatruć, kiedy można pić wodę z kranu i czy obce choroby są groźniejsze od polskich; czy można podróżować będąc chorą.

Cześć III: Przeżyć w drodze i wrócić szczęśliwą

Rozdział 14: Jak się zachować na miejscu\

Skąd wiedzieć, co wypada kobiecie i dlaczego nie zawsze warto ufać intuicji; czy bezpieczeństwo można kupić, kiedy korzystać ze stref przeznaczonych dla kobiet i dlaczego nie należy nosić torby od strony ulicy; jak poradzić sobie nocą w obcym miejscu i dlaczego nie zawsze warto wtedy korzystać z taksówek.

Rozdział 15: Bo z mężczyznami nigdy nie wie, ach nie wie się

Jak wrócić z podróży bez męża: czy bać się molestowania, jak traktować miejscowych mężczyzn i zminimalizować końskie zaloty, gdzie tkwi granica prywatności i czym jest mina obrażonej księżniczki; gdzie szukać pomocy i jak sobie poradzić, gdy dookoła nie ma nikogo, kto mógłby pomóc; dlaczego nie warto nosić fałszywej obrączki; w jakich rejonach paniom jest trudniej i czy mogą bezpiecznie korzystać w Couchsurfingu; jak wygląda skromny ubiór i czy pary bez ślubu zawsze mogą spać w jednym pokoju.

Rozdział 16: Higiena: historie toaletowe i inne potwory

Jak się umyć, kiedy nie ma łazienki, a nawet wody, i wysuszyć włosy na trekkingu; co zabrać do kosmetyczki, czy można poradzić sobie bez szamponu i jakie kosmetyki trudno kupić w dalekim świecie; jak przewieźć pilniki i pęsetę w bagażu podręcznym; dlaczego mydło jest lepsze od nawilżanych chusteczek i czy ręcznik szybkoschnący zawsze jest odpowiedni; jak się wysikać, gdy wokół nie ma nawet lichego krzaczka, dlaczego dziury w podłodze są lepsze od sedesów i gdzie można kupić podpaski.

Rozdział 17: Jak nie zostać w drodze bez pieniędzy

Jak nie dać się okraść, bezpiecznie przewozić pieniądze, a jeśli okradną – stracić jak najmniej; dlaczego bardziej niż o portfel trzeba się martwić o konto; czym jest higiena pieniężna, jak nie cierpieć niewygód nosząc na brzuchu saszetki z pieniędzmi i czy trzeba bać się wymiany na czarnym rynku.

Rozdział 18: Poszukiwany nocleg dobry, bezpieczny i tani

Jak nie zostać w drodze bez noclegu, dlaczego lokale dla miejscowych są fajniejsze od hosteli, jak szukać taniego noclegu w drogich miejscach; co sprawdzić w hotelowym pokoju, żeby czuć się bezpiecznie, czy bać się pokoju, którego nie można zamknąć od wewnątrz; czy można spędzić bezpiecznie noc na dworcu albo na lotnisku i jak nie bać się śpiąc samotnie w namiocie.

Rozdział 19: Transport: przygody nocne i nie tylko

Dlaczego nie warto martwić się brakiem transportu; jak bezpiecznie podróżować nocnym pociągiem, gdzie siadać w autobusach i czemu w minibusach lepiej upychać się z tyłu.

Rozdział 20: Czy kobieta może jeździć sama autostopem

Dlaczego autostop nie jest dla tych, którzy chcą podróżować tanio; czy kobieta w pojedynkę może jeździć nim bezpiecznie - jak zminimalizować zagrożenia, do kogo wsiadać i czy warto mieć ze sobą scyzoryk; skąd wiedzieć, którą drogą jeździ więcej aut i gdzie najlepiej je zatrzymywać; jak złapać safari na stopa i czy można prosić o pomoc mundurowych; czy można bezpiecznie podróżować nocą i co zrobić, jeśli zastanie nas ona na autostradzie.

Zakończenie

Co wkurza, a co cieszy w podróżach

Rozważnie i romantycznie, Pascal 2017 (premiera: 14 czerwca), stron - 336, cena - 36,90 zł.

Jak to się robi na Spitsbergenie - przeczytaj fragment rozdziału o higienie w podróży

Więcej pytań niż mycie włosów i pakowanie kremów wzbudza jedynie higiena intymna. Cudów nie ma i w najbardziej romantycznej podróży trzeba się wysikać i przeżyć swoje z okresem; choć znam kilka przypadków, kiedy wyjeżdżające na kilka miesięcy dziewczyny nagle go traciły, by po powrocie wszystko wróciło do normy. Lekarze mówią, że to się zdarza – z powodu stresu, zmiany stylu życia, innego klimatu. Z tego samego powodu okres może być nieregularny i przytrafić się w każdej chwili i sytuacji, dlatego zawsze - w nocnym autobusie, podczas krótkiej wędrówki czy rejsu łódką - trzeba mieć pod ręką podpaski. Na szczęście wszędzie na świecie jest to produkt pierwszej potrzeby i nie ma problemu z ich kupnem, czego obawia się przed podróżą wiele dziewczyn. Są w wiejskich sklepikach i miejskich mini supermarketach z jedną alejką, na wielkich bazarach i targowych stoiskach prowadzonych przez jedną przedsiębiorczą panią. Żeby pani wiedziała, czego nam trzeba, można użyć międzynarodowego słowa "always" (zrozumiałe mniej więcej w połowie przypadków) albo zwyczajnie wyjąć z paczki i pokazać jedną. Jeśli jednak rzecz się dzieje w kraju muzułmańskim albo w Indiach, a za kontuarem stoi pan, sposób z prezentacją odradzam, bo budzi niepotrzebne zainteresowanie zbiegającego się nagle tłumku. .

W krajach egzotycznych miejscowe podpaski często są – mówiąc oględnie - mniej wygodne i komfortowe (grubsze, cięższe) niż w Polsce. Bywają także droższe, ale nie jest to cena zaporowa i nie przypominam sobie, żebym zapłaciła więcej niż równowartość 2-3 dolarów. W przeciwieństwie do nich trudno za to kupić tampony: te jedynie bywają w dużych miejskich supermarketach, świątyniach dla muzungu, z dżemem, chlebem i żółtym serem.

O podróżnych historiach toaletowych i okołotoaletowych mogłabym napisać pracę doktorską. Bo przecież można nie jeść i być głodną, można nie spać i być zmęczoną, można nie zgodzić się na cenę taksówkarza i pójść piechotą. Ale nie załatwić się?

Temat jest wstydliwy tylko dla tych, którzy naprawdę się z nim nie zetknęli, bo kiedy zaczynam rozmawiać z wyjeżdżającymi kobietami, każda też ma w zanadrzu kilka historyjek. W końcu kobieta nie facet, nie odwróci się, nie rozepnie rozporka i nie wysika pod murkiem.

Agnieszka Siejka i jej koleżanki jako pierwsze Polki weszły na najwyższą górę Spitsbergenu. Po powrocie miały dużo pokazów o swojej przygodzie.

- Na każdym największe zainteresowanie, pytania z pąsem i rumieńcem na twarzy, budził temat: „jak to się robi na Spitsbergenie?”. Początkowo byłyśmy skrępowane, ale kiedy raz nikt o to nie zapytał, na zakończenie same powiedziałyśmy: „Proszę państwa, śmiało, nas zawsze ludzie pytają, jak to się robi w Arktyce?”. I gadałyśmy o tym dłużej niż trwał cały pokaz – opowiedziała mi kiedyś.

- Więc jak to się robi na Spitsbergenie?

- Szybko. I nie można zostawiać na ostatnią chwilę, żeby był czas odpiąć szelki spod wszystkich warstw. Początkowo dla każdej z nas rzeczywiście była to trauma, bo kucasz dwa metry od namiotu, w którym siedzą dziewczyny. Ale przecież nie odejdziesz dalej, bo musiałabyś kucać trzymając w jednej ręce spodnie, a w drugiej karabin [po Spitsbergenie nie można poruszać się bez niego z powodu niedźwiedzi]. A jak raz jedna odeszła, to choć przez pięć poprzednich dni nie spotkałyśmy nikogo, właśnie przejechały dwa skutery z turystami. No i co? Pomachali sobie nawzajem i tyle.

No właśnie: bo i co masz zrobić?

Wynalazkiem ostatnich lat jest lejek, który pozwala sikać na stojąco; nie dość, że załatwia załatwianie się w miejscach nie osłoniętych, to jeszcze w toalecie pozwala nie siadać na brudnej muszli. Takie jednorazowe lejki widywałam na dużych imprezach za granicą, rozdawane do biletów tak samo jak torebki na śmieci.

Tylko że w podróż nie ma jak zabrać wystarczająco dużo lejków jednorazowych, a wielorazowych – jak myć i wygodnie przechowywać. Znam dziewczyny, które korzystają z nich na wyprawach wysokogórskich, w namiotach i ekstremalnych warunkach, ale w takiej „zwykłej” podróży niekoniecznie się sprawdzają. Pomijając przechowywanie, budzą niezdrowe zainteresowanie miejscowych.

Dlatego zamiast lejka proponuję spódnicę: długą, szeroką, noszoną na sobie albo na wierzchu plecaka, co pozwala narzucić ją w każdej chwili, zapewniając sobie na otwartym terenie choć odrobinę intymności. Podpatrzyłam ten sposób u Indianek: kucały na drodze, rozgarniając wokół siebie warstwy kolorowych spódnic, co z daleka wyglądało jakby sobie siedziały. Zrobiły tym na mnie duże wrażenie, bo byłam akurat po trzech dniach spędzonych w boliwijskim parku Eduardo Avaroa pełnym wulkanów, solnisk, gorących źródeł, kolorowych skał, różowych flamingów, lam i pustych przestrzeni. Żeby te cuda kontemplować, trzeba się wybrać na wycieczkę dżipem organizowaną przez miejscowe agencje turystyczne. Dżipy pokonują tę samą trasę, codziennie odjeżdża ich kilka i w każdym jest kilku turystów, którzy przecież czasem muszą pójść – no właśnie, gdzie? Pierwszego przedpołudnia dziewczyny się krygują, po południu szukają w panice choćby lichej roślinki, następnego kucają za dżipem, a potem jest im już wszystko jedno. W ten sposób z salaru, oprócz jego piękna, zapamiętałam gołe tyłki.

Co ciekawe: kucharka z naszego dżipa – w każdym jedzie taka oprócz kierowcy-przewodnika - nie sikała, podobnie jak inne kucharki. Panie śmiały się, że mają to zakodowane w genach, ale tak naprawdę mniej piły. Tyle, że na takich wysokościach - jedną z nocy spędziliśmy w hostelu 4500 m n.p.m. – trzeba dużo pić, a na pewno, jeśli nie jest się do nich przyzwyczajoną.

Spódnica pozwoliła mi w miarę bezstresowo przejechać olbrzymie połacie Azji Środkowej. W tej gościnnej, niepojętej z naszego punktu widzenia krainie, trzeba zaakceptować odmienne od naszego poczucie prywatności i intymności. Załatwianie się jest czynnością tak samo naturalną jak jedzenie, a kible – bo trudno je nazwać choćby sławojkami – to zwykłe dziury w ziemi czy podłodze (w wersji luksusowej nad dziurą stoi krzesło bez siedziska). Akurat takie ubikacje występują wszędzie poza światem Zachodu i w przewodnikach są opisane jako „eastern style”. Nigdy nie potrafiłam zrozumieć, czemu budzą tyle niezdrowych emocji. W przeciwieństwie do pożądanych przez turystów toalet „western style”, czyli poczciwych sedesów, są bardziej higieniczne, bo nie siadając na nich, niczego się nie dotyka. Papier toaletowy zastępuje kranik z wodą i konewka albo wiaderko, dzięki którym można się umyć, używając do tego obowiązkowo lewej ręki, bo prawa - „czysta” - służy do jedzenia. Pewien Hindus wytłumaczył mi to kiedyś obrazowo tak: - A jak wdepniesz w kupę gołą stopą, to wcierasz ją papierem, czy myjesz?

Ludzie Wschodu po Europie podróżują z plastikową butelką, którą napełniają wodą przed wejściem do toalety. Jeśli nie mogą tego zrobić, cierpią i czują się brudni. Jeśli ty we wschodniej toalecie cierpisz bez papieru, możesz go kupić w każdym supermarkecie, a w miejscach turystycznych – na bazarowych stoiskach. Na Goa cały mały biznes stoi papierem toaletowym.

Kwestia dziury w ziemi i wody zamiast papieru szybko przestała być dla mnie problemem, ale z intymnością było dużo trudniej. W Kirgistanie korzystałam z kibli bez drzwi (podobne są w Chinach). Pół biedy, jeśli oddzielały je ścianki dające namiastkę prywatności, ale zdarzały się też takie z rządkiem naprzeciwko, w którym kucały panie, patrząc mi prosto w oczy. Tu znowu na ratunek przychodziła spódnica, ale i tak musiałam zamknąć oczy, żeby się załatwić. Na ulicach wielkich indyjskich miast można zobaczyć kucające kobiety; zasłaniają oczy rękoma, jak dzieci, które myślą, że „jeśli ja nie widzę, to nie widzą też mnie”.

Na księżycową, zapomnianą przez Boga i ludzi depresję w kazachskiej prowincji Mangystau, wybrałam się z pielgrzymami zmierzającymi do grobów sufickich świętych. To najlepszy sposób, żeby zobaczyć nieziemskie pustynne krajobrazy. Żeby się dostać na święty teren cmentarza, musiałam wziąć najpierw konewkę z wodą i pójść z kobietami do budynku, w którym się podmyłyśmy, aby nie być nieczystymi. To chyba wtedy przyjęłam wschodnie standardy i machnęłam ręką na prywatność i konwenanse: kiedy jadę przez Rosję nocnym autobusem, a kierowca zatrzymuje się w polu z hasłem „panie na lewo, panowie na prawo”, proszę obcych ludzi, żeby mi towarzyszyli. Gdy wylądowałam nocą na kazachskim dworcu w Bejneu, nadgranicznym miejscu pełnym typów spod ciemnej gwiazdy, zamiast iść daleko i po ciemku do toalety, poszłam pod pobliski murek, prosząc poznanego kilka godzin wcześniej Uzbeka, żeby miał mnie na oku.

No bo co miałam zrobić?

Przyzwyczaiłam się już, że kiedy idę w afrykańskie krzaki, przygląda mi się z ciekawością gromadka miejscowych dzieci. Jedna z koleżanek opowiadała mi, że pobiegły potem sprawdzić, czy to, co zrobiła biała, też jest białe. W miastach trzeba wykorzystać każdą okazję: jeść tylko w jadłodajniach z toaletą, a jeśli jej nie mają - pytać o możliwość skorzystania (zwykle jednak jest jakaś dla pracowników – na zapleczu albo u sąsiada), pytać na stacjach benzynowych, w sklepach, bankach i szpitalach. Ja z premedytacją wybieram najlepsze hotele – nikt nie odmówi przecież muzungu ubikacji.